Pierwszym doświadczeniom związanym z funkcjonowaniem placówek oświatowych po powrocie uczniów do szkół, a także finansowaniu oświaty poświęcone było specjalne spotkanie KWRiST 15 września.
Główny Inspektor Sanitarny, Jarosław Pinkas podziękował samorządowcom za ich działania podjęte po to, że dzieci mogły bezpiecznie wrócić do szkoły. I przytoczył dane dotyczące wydawania opinii o przejściu na nauczanie zdalne lub hybrydowe: do tej pory wszystkich decyzji podjęto 646, z czego w ostatnim tygodniu - 198. Opinii pozytywnych było 239, a negatywnych – 331. Jak zapewniał Pinkas, duża liczba decyzji o przejściu na nauczanie zdalne na początku roku dotyczyła głównie specyficznych placówek, np. przyszpitalnych, gdzie należało ograniczyć kontakty ciężko chorych dzieci z rówieśnikami, mogącymi stanowić potencjalne źródło zarażenia koronawirusem.
Z pierwszych doświadczeń wynika, że rodzice zachowują się racjonalnie i nie posyłają chorych dzieci do szkół czy przedszkoli. Decyzję o powrocie do szkół podjęły praktycznie wszystkie kraje europejskie. Badania naukowe wskazują bowiem, że koszty izolacji społecznej przewyższają ryzyko związane z zarażeniem koronawirusem. GIS spodziewa się zwiększonej liczby zachorowań na początku października, kiedy naturalnie wzrasta liczba infekcji.
Minister edukacji narodowej, Dariusz Piontkowski przedstawił prezentację dotyczącą bezpiecznego powrotu uczniów do szkół. Ocena ewentualnego zagrożenia zarażenia koronawirusem w szkole spowodowała, że podjęto decyzję o powrocie do nauczania stacjonarnego. Dyrektorzy mieli około miesiąca, by przygotować szkoły do pracy. Rząd pomógł im organizacyjnie, przekazując 50 mln maseczek, 5 mln litrów płynu do dezynfekcji czy 75 tysięcy termometrów bezdotykowych. Zapotrzebowanie na nie zgłosiło 70% placówek.
Finansowanie oświaty – będzie nowy zespół
Ponieważ jak zwykle już w dyskusjach na temat finansowania oświaty rząd i samorząd mają całkiem inny ogląd rzeczywistości - wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Paweł Szefernaker, który współprzewodniczył obradom ze strony rządowej – zaproponował, by powstał nowy zespół przy ministrze finansów, który zajmie się monitorowaniem finansów oświaty. W ciągu najbliższych dwóch tygodni, jakie pozostały do kolejnej Komisji Wspólnej resort finansów ma wymyślić i zaproponować sposób jego działania. Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący ZGW RP zaproponował, by ze strony samorządowej w jego skład weszli przedstawiciele korporacji samorządowych i eksperci. Padła też propozycja, by zespół składał co kwartał sprawozdanie KWRiST. Dzięki temu będzie pracował ze świadomością, że musi znaleźć rozwiązanie, a nie tylko „rolować” problem w czasie.
Pozytywne dane rządu
Minister edukacji po raz kolejny przekonywał samorządowców, że ich sytuacja finansowa jest dobra, bo rosną ich dochody własne z podatków PIT i CIT, a do tego jeszcze rząd przeznacza ogromne środki dla JST w ramach Funduszu Inwestycji Samorządowych – 12 mld zł czy Funduszu Dróg Samorządowych – 36 mld zł w ciągu 10 lat. Przypomniał też o rozwiązaniach legislacyjnych ułatwiających JST gospodarkę finansową, czyli poluzowanie tzw. reguły wydatkowej.
Z kolei wiceminister finansów, Piotr Patkowski porównywał wydatki ponoszone przez samorządy na oświatę do PKB. Z analizy wynikało, że mimo zmian nominalnych, stały jest poziom wydatków edukacyjnych do PKB.
Niedoszacowanie subwencji oświatowej zabija samorządność
Samorządowcy argumentowali, że wydatki, nie tylko oświatowe rosną dużo szybciej niż wpływy - jednym z przykładów może być fakt, że w ostatnich latach np. płaca minimalna wzrosła 4-krotnie. W tej chwili już samorządy zmuszone są dokładać do subwencji oświatowej aż 1/3 środków i to bez wydatków majątkowych. Subwencja nie wystarcza nawet na wynagrodzenia nauczycieli, a przecież są także inne koszty prowadzenia szkół, nie mówiąc już o koniecznych inwestycjach. Z danych resortu edukacji wynika, że subwencja wzrosła od 2018 roku o 15,6%, a wynagrodzenia nauczycieli - aż o 28,5%.
Kluczem do poprawy sytuacji jest znalezienie większych środków w budżecie państwa, argumentował Marek Wójcik, pełnomocnik Zarządu ZMP ds. legislacji.
A sekretarz strony samorządowej Andrzej Porawski dodał, że ministrowie edukacji i finansów zamiast mówić o oświacie, skupili się na dochodach JST. Tymczasem na sytuację finansową samorządów składają się nie tylko rosnące wpływy do budżetu, ale również wydatki. A te rosną dużo szybciej niż dochody, co jest spowodowane wzrostem standardów wykonywania zadań czy różnych kosztów, np. pracy czy energii elektrycznej.
Przypomniał też, że samorządowcy pokazują dynamikę dochodów i wydatków na tle ustawy o dochodach JST z 2003 roku, kiedy tak zaplanowano system, by subwencja praktycznie w całości pokrywała wydatki płacowe w oświacie. Tymczasem dziś subwencja starcza zaledwie na 85% wydatków na płace. To porównanie pokazuje, jak zmieniła się relacja subwencji do wydatków własnych JST na edukację, a nie odległe porównania do PKB czy wzrostu dochodów.
Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski apelował do MEN, by traktował głos samorządowców jako wołanie o równe szanse edukacyjne wszystkich uczniów w kraju, bez względu na fakt, czy mieszkają w bogatym mieście czy w niezamożnej gminie.
Podał też przykładowe dodatkowe koszty związane z nauczaniem w czasie pandemii - dodatkowe godziny nauczycieli realizujących lekcje w szkole, a potem – zdalnie z pozostałymi uczniami czy dzielenie klas na mniejsze grupy ze względów bezpieczeństwa. Na to rząd powinien zaplanować dodatkowe środki. Zaproponował też, by przy skróceniu lekcji do 30 minut, zweryfikować program nauczania, który jest zbyt obfity. Może się bowiem okazać, że nie uda się go w pełni zrealizować.
Minister edukacji zapewnił, że widzi problemy finansowania oświaty. - Trwają rozmowy o różnych modelach finansowania oświaty, jednak wydaje się, że nie ma zgody, by radykalnie odchodzić o dzisiejszego modelu - mówił.